Polski
  normal version   contrast version
STRONA GŁÓWNA / FASCYNACJE / KAJETAN WINCENTY KIELISIŃSKI

Kajetan Wincenty Kielisiński


Żył w latach 1808-1849, pochodził z Kielecczyzny, studiował geodezję i architekturę na Uniwersytecie Warszawskim. Był uczestnikiem powstania listopadowego, po upadku którego, aby uniknąć prześladowania, przeniósł się do Krakowa. Utrzymywał się z pracy artystycznej wykonując liczne rysunki architektury miasta i okolic, a także szkice pomników, pieczęci i portrety postaci historycznych. W latach 1834-1839 przebywał w Medyce, gdzie pracował jako bibliotekarz i kustosz zbiorów rodziny Pawlikowskich. Od 1839 roku podjął się obowiązków kustosza kolekcji Tytusa Działyńskiego w Kórniku, porządkując i opracowując księgozbiór. W tym czasie dał znać o sobie niespokojny duch Kielisinskiego, który zaangażował się w powstanie wielkopolskie 1848 roku, i w konsekwencji na kilka miesięcy trafił do pruskiego więzienia. Osłabiony, schorowany zmarł przedwcześnie mając 41 lat.

Kielisiński jako patriota zajmował się działalnością publicystyczną, interesował się głównie zagadnieniami gospodarczymi i społecznymi. Wartości tkwiące w kulturze ludowej – takie jak pracowitość, przywiązanie do tradycji i ziemi – cenił wysoko i w duchu pozytywistycznym podkreślał konieczność przezwyciężenia upośledzenia społecznego mieszkańców wsi. Jako artysta był mistrzem miniatury, ceniono go za delikatność rysunku, precyzję i pieczołowite ukazywanie szczegółów. Bogata spuścizna rytownicza doczekała się spopularyzowania dopiero po jego śmierci. W 1855 roku poznański księgarz Jan Konstanty Żupański wydał „Album Kielisińskiego„, w którym zgromadził część rozproszonych prac artysty. W recenzji dla „Gazety Warszawskiej” (nr 114, 1855 r.) Kraszewski zauważył, że znalazł w „Albumie” pełno materiałów ciekawych do historyi, stroju, do życia ludu, do obrazów miejscowości. Kielisiński niemal codziennie coś schwycił, narysował i wyrył – rozmaitość ogromna, w wśród tey ilości pełno rzeczy ciekawych. Album to pozostanie jako zabytek szacowny po artyście, który jak u nas ludzi wielu, nie dorósł tego czem być mógł i umarł z obietnicą niedotrzymaną na ustach.

Kielisiński z wielkim zamiłowaniem swój czas poświęcał na wędrówki krajoznawcze, podczas których odwiedził licznie miejscowości Galicji, sporządził mnóstwo rysunków i akwarel z natury. Utrwalał zabytki i sceny rodzajowe. Rysunki i sztychy ukazują mieszkańców wsi w ciekawym dla etnografów ubiorze codziennym i stroju odświętnym. Rysował handlarzy wędrujących z towarem dźwiganym na plecach: krakowskich sprzedawców chleba z Prądnika, sprzedawców zydli i zabawek, koszy i cebuli. Portretował napotkanych ludzi: górali muzykujących na dudach, lirników pod kościołem, druciarzy, tragarzy i furmanów. Jako bodaj pierwszy udokumentował kram handlarza odpustowego z Kalwarii Zebrzydowskiej z całym asortymentem dewocjonaliów, książek i druków. Wiele prac starannie opisywał i podawał dokładne datowanie. Dzięki temu wiadomo, że spenetrował między innymi okolice Krakowa, Częstochowy, Krosna i Sanoka. Udał się w wędrówkę dalej na wschód sporządzając rodzaj rysunkowego reportażu z okolic Lwowa (Kurowice, Złoczów, Gródek, Podhorce, Sambor, Stryj).

Podczas wędrówek regularnie pisywał listy do Józefa Gwalberta Pawlikowskiego, dzieląc się wrażeniami. Szczególnie bogata jest korespondencka z 1833 roku, w której donosi swojemu mocodawcy: Ja łażę między żydami, po szynkowniach nawet i zbieram i zbieram, iuż ta[k] mam 40 sztuk polskich, są to drobiazgi ale polskie [1]. W kolejnym liście pojawia się intrygująca relacja: Jestem już w Garnku od dwóch tygodni […]. Jestem tu w mieyscach ciekawych i obfity plon obiecujących. – Częstochowa, Gidle, Przyrów, święte owe mieysca polskie są naokoło mnie; zacznę ie zwiedzać, szperać, rabować, rysować [2].

Wymienione miejscowości stanowią dla badaczy drzeworytów z kolekcji Pawlikowskiego ważną przesłankę. Ludowe grafiki Matki Boskiej Częstochowskiej, Gidelskiej, św. Anny Samotrzeciej z Przyrowa i wiele innych najprawdopodobniej dostarczył do Medyki Kielisiński. Wszędzie, gdzie się pojawił interesowały go nie tylko pamiątki historyczne narodu, ale także odpustowe „bohomazy” dla ludu. Był pierwszym, który nie zawahał się spojrzeć na nie jak na dzieła sztuki i świadectwo oryginalnej estetyki. Gdziekolwiek wybierał się w podróż, nie zapominał o pracy dla Pawlikowskiego, dając temu wyraz w słowach: Z tych stron, w które iadę, zdobycz jakowąś pewno przywiozę. Racz WPan do listu swego dołączyć notatkę rzeczy których w Warszawie mam ponabywać. To że chociaż pozbieram i pozamawiam. Wrócę wkrótce do Krakowa i ieśli będę miał za co żyć, to zabawię aż do wiosny, aby tu wszystko spenetrować i dla WPana co się da, zebrać, a co nie, przynaymniej porysować [3].

Grzegorz Graff

Przypisy
1. Listy do Gwalberta Pawlikowskiego 1833-1844, nr. Pawl. 567/ teczka 7; karta nr 6; list dat. 16 stycznia 1833, Biblioteka Stefanyka we Lwowie.
2. tamże, karta nr 10; list dat. przez archiwistę na prawdopodobnie luty 1833.
3. tamże, karta nr 8; list dat. 25 stycznia 1833.

Literatura
Polski Słownik Biograficzny, Kraków, Polska Akademia Umiejętności, (1935-.).
Z.Ameisenowa, Stroje ludowe z przed 100 lat w nieznanych rysunkach Preka i Kielisińskiego, „Kalendarz I.K.C.” Kraków, 1938.
A.Jacher-Tyszkowa, Grafika polska XIX wieku jako źródło do badań nad strojem ludowym, „Polska Sztuka Ludowa”, 1975, nr 4.
Album Kielisińskiego, zob. Polona http://polona.pl/item/304266/.
J.Wiśniewski, Historyczny opis kościołów, miast, zabytków i pamiątek w Jędrzejowskiem, Mariówka 1930, s. 290-291, zob. Świętokrzyska Biblioteka Cyfrowa http://sbc.wbp.kielce.pl/dlibra/doccontent?id=7052&from=FBC
I.J.Kraszewski do Redakcyi Gazety Warszawskiej, zob. e-Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego http://ebuw.uw.edu.pl/dlibra/doccontent?id=65853&from=FBC.